Odbitki

Pierwsze własnoręcznie zrobione odbitki w ciemni, cieszą bardziej niż wywołany film.
Pewnie dlatego, że odbitka jest finalnym efektem zrobionego zdjęcia i widzimy w pełnej krasie magię fotografii.
W pięcioosobowym składzie, w małej łazience, przy akompaniamencie "łychy" ;) walczyliśmy z krokusem.
Początkowe efekty były słabiutkie...



próby paskowe

pomylony poziom z pionem i mamy polaroida ;)

voila!


Papier Foton, przeterminowany 10 lat i trochę mało kontrastowy wyszedł. Na niektórych emulsja popękała ale i tak efekt zadowala! 
No i miałem prezent na dzień kobiet :)

Trochę więcej praktyki i pewnie będzie można więcej wycisnąć z tego papieru.


4 komentarze:

  1. nio za 2 tygodnie ciąg dalszy :):) tak wiec forma będzie rosła :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Olaboga, 5 osób w kiblu. Normalnie zagęszczenie jak w bollywoodzkim hicie :D Pamiętam pierwsze odpalenie teściowego Krokusa. To była porażka, bo papier był nierównomiernie naświetlany. Dobrze że niedługo udało mi się kupić Opemusa. W jedną noc zrobiłem ładnych kilkanaście odbitek.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha ha - trafnie ujęte. Niektóre nasze czwartkowe spotkania, rzeczywiście mogą przypominać boolowydzki film akcji.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2014 Dygresje fotograficzne , Blogger