Pochyłe drzewo

Drzewo wypatrzone podczas jazdy samochodem po Bieszczadach.
Zeszliśmy w dół, nad rzekę, poszukać ujęcia. Cześć grupy PGF nie podzieliła entuzjazmu miejsca i dokazywała reszcie z góry ;) . Okazało się, że niższa perspektywa nie była ciekawsza. Wróciliśmy na most, sfotografować to pochyłe drzewo.

fot. Piotr Wesołowski


Wypalanie węgla w Bieszczadach 2

Druga wizyta w na wypale i kompletna klapa. Smolarze okazali się niekomunikatywni i nie chcieli pozować do zdjęć jak poprzednim razem.
Chyba za dużo fotografów ostatnim czasem, chciało zrobić tam reportaż, dlatego zwyczajnie mieli dość.
Zrobiłem kilka wyludnionych zdjęć... które będą chociaż dokładką do całości.





fot. Piotr Wesołowski


Ptaki drapieżne

Ptaki drapieżne

W tym roku ponownie sokoły, jastrzębie i orzeł straszą gawrony w w rzeszowskich parkach
Poprzednio, zdjęcia zrobiłem czarno białe, jak jeszcze leżał śnieg. Tym razem wersja w kolorze a konkretnie na slajdzie Velvia 100 RVP. Piękny materiał, nie wymagający żadnej obróbki :)






fot. Piotr Wesołowski


Gwiazdy

Próbowałem ostatnio długich czasów naświetlania na filmie.
Zorganizowaliśmy z Robertem, Bilem i Grześkiem wypad poza miasto. Na cel obraliśmy niebo a konkretniej gwiazdy. Pojechaliśmy nad jeziorko, sporo poza miasto.

Wziąłem dwa aparaty. W jednym załadowany kolorowy film Fuji Pro 400h a w drugim czarno-biała Delta 100. Plan był taki aby zrobić po dwa zdjęcia, każde z godzinnym(sic!) naświetlaniem.

Okazało się, że kadrowanie przez kominek w totalnej ciemności jest bardzo trudne. Nawet przy tak jasnej i dużej matówce jaką posiada Mamiya RB. Postanowiłem, że złapie w kadrze prócz gwiazd, również i kawałek drzewa. Uważając aby nie zaświetlić ujęcia kolegom, świeciłem latarką po gałęziach szukając swojego fotograficznego spełnienia. Zirytowałem się i przekląłem analoga, który nie ma podglądu na wyświetlaczu. Powtarzałem sobie, dodając otuchy, że jest zaleta braku grzejącej się matrycy. Robert krzyczał z pobliskich krzaków, że Hasselblad nie jest lepszy :)

Patrzyłem na zegarek i szybko upływający czas, powiedziałem pod nosem "Niech się dzieje co chce, coś chyba mam" i zacząłem robić zdjęcia. W końcu nie zamierzałem siedzieć do rana. Włączyłem stoper w zegarku i zadowolony poszedłem ogrzać się przy ognisku, myśleć nad kolejnymi dwoma kadrami.

Temperatura niby dobra bo 10st ale było naprawdę zimno. Rozłożyliśmy się nad jeziorem, więc wilgotne powietrze zrobiło swoje. Ciepły kurczak i kiełbasa z ogniska pomagały nam przetrwać :)
Plener był próbą przed właściwym wypadek w Bieszczady i wyciągnięciem wniosków na przyszłość.
Wymyśliłem, żeby zrobić sobie w Mamiyi celownik sportowy, taki jaki mam w Starcie. Zastanawiałem się czy nie pomogłyby krople do oczu poszerzające źrenice, jakie aplikują okuliści ;]

Niestety wiatr poruszał gałęzie drzew i nie wyszły zdjęcia jak chcieliśmy. Grzesiek stwierdził, że najlepiej poszukać spalonego drzewa - niestety nie było takiego w okolicy. Jak zauważył Robert, było ognisko... ale postanowiliśmy, że nie będziemy więcej nic tworzyć... ;)

Wywołałem najpierw Deltę. Efekty poniżej.




Copyright © 2014 Dygresje fotograficzne , Blogger